Logo Muzeum Literatury

Na imię mi było Krzysztof

Ty jesteś moje imię…

                    Nic gruzy. Dwułodygą wyrośniem,
                    dwugłosem zielonym światła,
                    podobni chmurom i sośnie,
                    kwiatom płynącym na tratwach,
                    gdy rzeka wilgocią śliska
                    jest tonem świata – kołyska.

                    Nic ciemność. Przez nią przepłyniem…
                

– pisał Krzysztof Baczyński w wierszu Wyroki w grudniu 1941 roku, urzeczony Barbarą, kreując miłosną wizję w harmonijnym zespoleniu ze światem natury. Ten wczesny erotyk to poetyckie oświadczyny Krzysztofa na samym progu ich miłości – poznali się 1 grudnia na wykładzie dla studentów tajnej polonistyki (według relacji kolegi); już 4 grudnia poeta, zaproszony na imieninowe przyjęcie Basi, oświadczył się. Ona miała wtedy 19 lat, uczęszczała na komplety klasy maturalnej, także na tajne wykłady uniwersyteckie i spotkania literackie. Ślub wzięli 3 czerwca 1942 roku w kościele św. Trójcy na Solcu, mimo wątpliwości rodzin obojga, na które Krzysztof odpowiedział: „Kto nam zaręczy, że tę wojnę przeżyjemy?”. W prezencie ślubnym ofiarował żonie rękopiśmienny tomik W żalu najczystszym; rok później obdaruje Basię podobnym albumem z poematem Serce jak obłok, opatrzonym dedykacją: „Mojej ukochanej Basieńce – P., ten poemat, który był pierwszą przyczyną naszego poznania, a w konsekwencji dalszych wiadomych następstw w rocznicę I naszego ślubu, ofiarowuje Mąż – W.” (inicjałów „P” i „W” nie udało się rozszyfrować, pozostały ich tajemnicą). Poznanie i wybuch uczucia miały związek z poematem, który autor dedykował wcześniej matce. Jego bohater, olbrzym Tytan – odrzucony przez otaczający go świat, także przez pokochaną przezeń Światłołunę, z powodu jego niespokojnego wnętrza, „piersi burzą wypełnionej”: „Za wysoka będzie miłość z tobą, / kiedy ty masz zamiast serca obłok” – odnajduje spokój w ramionach Matki.


Wiersz napisany odręcznie na póżołkłej kartce zeszytu, na dole namalowany obrazek

Wyroki, w tomiku rękopiśmiennym W żalu najczystszym, Biblioteka Narodowa, Polona


Czarno-biała fotografia, przedstawiająca rodziców z dwójką dzieci, siedzących w rzędzie na krzesłach

Rodzina Drapczyńskich. Od lewej Zbigniew, Barbara, Feliksa i Ryszard, ok. 1930


Świadectwo gimnazjalne Barbary Drapczyńskiej, wydrukowane na zielonym papierze

Świadectwo Basi z Prywatnego Gimnazjum Żeńskiego J. Popielewskiej i J. Roszkowskiej w Warszawie, 1938


Legitymacyjne zdjęcie uśmiechniętej dziewczynki z warkoczami, ubranej w marynarską bluzkę

Basia Drapczyńska, ok. 1934


Dwie dziewczynki około 11 lat, siedzące na drzewie, poniżej z lewej fragment głowy chłopca

Zbyszek (z lewej) i Basia Drapczyńscy z nieznaną dziewczynką, 19 V 1934


Ukazana z profilu uśmiechnięta dziewczynka, przebrana w karnawałowy kostium

Barbara Drapczyńska, ok. 1937


Czarno-biała fotografia dziewczyny i mężczyzny, uśmiechniętych, stojących obok siebie w parku

Barbara Drapczyńska z ojcem Ryszardem, Ciechocinek 1939


Kartka zeszytu w linię, zapisana odręcznym pismem

Pierwsza karta dziennika Basi Drapczyńskiej, 5 V 1937

Wydaje się, że Basia mocno przeżyła lekturę poematu, a jej odpowiedzią na niepokój „serca jak obłok” była od początku miłość bez zastrzeżeń; poeta „miał w niej najczulszego krytyka i najbardziej wiernego ambasadora”. Wspólny przyjaciel, Marcin Czerwiński, wspominał: „Basia wyszła z rodziny drukarzy warszawskich o pięknych tradycjach dobrego rzemiosła, postawy obywatelskiej i wysokich ambicjach kulturalnych. […] Była drobna, krucha, miała jasne oczy w szczupłej twarzy, odznaczała się w niezwykle wysokim stopniu zdolnością rozumienia ponad znane sobie pojęcia i osiągnięte w krótkim życiu doświadczenia”; o jej przenikliwym i żywym umyśle świadczą już zapisy w dziewczęcym pamiętniku z 1937 roku.



Wiersz napisany odręcznie czarnym tuszem na liniowanym, pożółkłym papierze

K. K. Baczyński, Ty jesteś moje imię, wiersz dla żony, Barbary, 1942, Biblioteka Narodowa, Polona


Szara okładka z odręcznie napisanym tytułem, datą i dedykacją w lewym górnym rogu

Ty jesteś moje imię, karta tomiku z dedykacją dla Barbary, Biblioteka Narodowa, Polona

Basia wszystko podporządkowała poecie. „Żyła jak bezcenny cień męża, jednocześnie tak fascynująco umieszczana na pierwszym planie” – podkreślała jej koleżanka z tajnych kompletów, Hanna Zaniewska, przywołując słowa Krzysztofa: „Dopiero jak na nią patrzę, wszystko zaczynam rozumieć”. W marcu 1942 wyznawał narzeczonej: „Ty jesteś moje imię i w kształcie, i w przyczynie…”; w czerwcu 1943 pisał w Śpiewie do snu: „Ciało mojego ciała i światło mojej myśli”. Barbara była źródłem natchnienia, siły i ocalenia w absolutnej jedności z ukochaną, możliwego po wyzwoleniu z więzów czasu i przestrzeni. Przeczuł to w Wyrokach już na samym początku ich miłości, tworząc w tym samym czasie, a właściwie szczęśliwym „bezczasie”, hymn na cześć jej piękna, ciała – źródła nieustannego zachwytu – w Białej magii, z intymnym dopiskiem datowania: „4 I 42 r., 3 w nocy”:

        Stojąc przed lustrem ciszy
        Barbara z rękami u włosów        
        nalewa w szklane ciało        
        srebrne kropelki głosu.
        
        I wtedy jak dzban – światłem        
        zapełnia się i szkląca        
        przejmuje w siebie gwiazdy        
        i biały pył miesiąca.
        
        […]
        
        Więc ma Barbara srebrne         
        ciało. W nim pręży się miękko        
        biała łasica milczenia        
        pod niewidzialną ręką.
        


Okładka przedstawiająca zielony pejzaż z sylwetką kobiety pośrodku

Okładka wiersza Narzeczona, ozdobnie przepisanego dla Basi Drapczyńskiej, 1942, Biblioteka Narodowa, Polona


Wiersz napisany odręcznie zielonym tuszem na pożółkłym papierze w kratkę

Narzeczona – karta utworu dla Basi, Biblioteka Narodowa, Polona

Subtelne portrety ukochanej – w tym „krystalicznie doskonałym wierszu” (jak określił Białą magię Kazimierz Wyka), w zmysłowym Erotyku – promieniują światłem i czystością, bo taka jest miłość ciał, jaka łączy kochanków w poezji miłosnej Baczyńskiego. Nazwanie ukochanej w wierszu Noc „Madonną grzechu pełną” włącza ją, a wraz z nią miłość – w sferę ocalającego sacrum:

            Madonno moja, grzechu pełna,
            w sen jak w zwierciadło pęknięte wprawiona.            
            Duszna noc, kamień gwiazd na ramionach            
            i ta trwoga, jak ty – nieśmiertelna.
            
            
            Madonno moja w grzechu poczęta            
            to nie są winy, którym łez brak.            
            Noc jak zwierzę zatulone w strach,            
            noc, która zawsze pamięta.
            
            […]
            
            Madonno, czym mnie wybawisz od nocy?            
            Czy dziecko przywrócisz wygięciem warg na dół?            
            Snom kolistym, kwiatom, wodospadom            
            dasz się przeze mnie toczyć?
            
            
            Uczyń ruch nieomylny, daj nazwanie            
            wiatrom chłodnym, które z dzbanów leją            
            płyn, co jak płomień jest            
            Dziś noc i budzę się, zanim dojrzeję            
            w lusterkach twoich łez.
            
            
        


Ukazana z profilu dziewczyna w sukience, siedząca na trawie pod drzewem

Barbara Drapczyńska, 1941


Zawiadomienie o ślubie, wydrukowane na czerpanym, pożółkłym papierze, z ornamentem u góry i u dołu

Zawiadomienie o ślubie Barbary i Krzysztofa Baczyńskich


Pożółkły, zniszczony papier, posklejany taśmą, z nadrukowanym świadectwem ślubu

Świadectwo ślubu Barbary Drapczyńskiej i Krzysztofa Baczyńskiego, 3 VI 1942


Okładka tomiku z odręcznie napisanym tytułem i namalowaną ilustracją z gałązką

Wesele poety, tomik rękopiśmienny z dedykacją dla Basi, Biblioteka Narodowa, Polona

Wiersz powstał 28 marca 1942 roku w Stawisku, gdzie Baczyński gościł na zaproszenie Jarosława Iwaszkiewicza. Dzień później Krzysztof napisał do matki i narzeczonej obszerny list, w którym opisywał spokojne dni w domu Iwaszkiewiczów w humorystycznym stylu („Czy Wy wyobrażacie sobie, co to znaczy nudzić się?”), z czułością dla adresatek. Iwaszkiewicz pojawił się na ślubie Baczyńskich z ogromnym „snopem” bzów („w tym roku kwitły specjalnie obficie”), razem z innymi starszymi kolegami i przyjaciółmi Krzysztofa ze środowiska literackiego Warszawy, w którym zyskał już uznanie – Jerzym Andrzejewskim, Jerzym Zagórskim.

Do sporządzonego własnoręcznie w prezencie ślubnym dla Basi, ozdobnego tomiku W żalu najczystszym, Krzysztof wpisał osiemnaście wierszy, ilustrowanych akwarelkami, z dedykacją: „Mojej ukochanej Basieńce w dniu naszego ślubu…”. Nie były to wcale liryki miłosne, o których Kazimierz Wyka napisze w przyszłości: „Gdyby z dorobku Baczyńskiego wyjąć i oddzielnie wydać jego erotyki, zrazu skierowane do narzeczonej, z kolei do żony po prostu, powstałby jeden z najwspanialszych zbiorów tego rodzaju w całej poezji polskiej”. Poeta podarował ukochanej, wrażliwej czytelniczce poezji, idealnej partnerce intelektualnej i duchowej – wybór swoich najlepszych utworów tego czasu; pośród nich, między innymi: Wyroki, Rycerz, Bohater, Wielkanoc, Rorate coeli, Młot, Ojczyzna (Prolog), czy wiersz tytułowy, W żalu najczystszym. Wybór, opatrzony mottem z Norwida: „»Pieśń twa – nie skona z niedokończoności – Jeśli anielstwo jej wyżywić zdołasz«” (Próby). Baczyński – według Wyki – prawdziwie przyswoił sobie Norwida na przełomie 1941 i 1942 roku, w czasie „wybuchu dojrzałego całkowicie talentu”. Myśl autora Promethidiona, poety głębokiej refleksji nad porządkiem dziejów, stanie się intensywnie przeżywanym mottem poezji Baczyńskiego na drodze dokonywanych wyborów:

                [...]
                Ojczyzna moja tam, tam jest i tak daleka,
                jak jest podana dłoń człowieka dla człowieka.
                Ojczyzna moja tam, gdzie zboża niosą wiatr
                i gdzie zielony krąg zamyka pierścień Tatr,
                i gdzie jak posąg złoty morze wygina łuk,
                i człowiek, gdy z człowieka przemawia żywy Bóg.
                Ojczyzna moja tam, jak łańcuch martwych ciał
                i leży na niej głaz, spod niego zieleń tryska.
                O ziemio, tyś jest obraz ciosany z krwawych skał,
                ty jesteś duchom grób i duchom jak kołyska.
                Kto ciałem, temu kat obcina głowy taran,
                kto duchem, temu kat nie zetnie głów płomienia,
                bo gdzie się kończy zbrodnia, tam się zaczyna kara,
                i tam zaczyna niebo, gdzie się kończy ziemia.
                
                5 IV 42 r.
                
                (Ojczyzna)
                


Okładka tomiku z odręcznie napisanym tytułem i namalowaną ilustracją z żaglowcem

W żalu najczystszym, tomik rękopiśmienny z wierszami i akwarelkami poety – ślubny podarek dla Basi, Biblioteka Narodowa, Polona


Wiersz napisany odręcznie na póżołkłej kartce zeszytu, na dole namalowany obrazek

K. K. Baczyński, Ojczyzna, w tomiku rękopiśmiennym W żalu najczystszym, Biblioteka Narodowa, Polona

Krzysztof Kamil Baczyński, Biała magia
czyta: Halina Łabonarska

TOP
Skip to content