Logo Muzeum Literatury

Na imię mi było Krzysztof

Znak nasz Batory

        Pochodem idziemy uczniowska gromada,
        Świat wielki się oczom naszym rozkłada.
        Łamiemy rozumem wciąż nowe zapory,
        Więc naprzód i naprzód, bo znak nasz Batory,
        Pochodem idziemy uczniowska gromada
        I serca nam rosną i tętnią uporem.
        Więc naprzód i naprzód tym światem owładać,
        Więc naprzód i naprzód, bo znak nasz Batory!
        Batory, znak nasz Batory!
        

Pochodem idziemy – od 1931 r. hymn Szkoły im. Stefana Batorego w Warszawie, skomponowany przez Witolda Lutosławskiego (maturzystę z roku 1931) do słów Stanisława Młodożeńca – poety, profesora języka polskiego w latach 1928–39. Był polonistą Krzysztofa Baczyńskiego, który rozpoczął naukę w gimnazjum w roku 1931, a w maju 1939 otrzymał świadectwo dojrzałości. Szkoła zatrudniała najlepszych nauczycieli, jak przystało na elitarną „jedynkę” w ogólnopolskiej wówczas numeracji. Powołana do życia 1 września 1918 roku, na kilka miesięcy przed całkowitym i formalnym odzyskaniem przez Polskę niepodległości, w zamyśle twórców miała wychowywać elity państwa polskiego; w Akcie Organizacyjnym znalazły się słowa: „aby kształcąca się w niej młodzież miała zawsze przed oczyma najwyższy wzór głębokiej myśli państwowej, władnego czynu oraz majestat Państwa Polskiego”.


Dziedziniec jednopiętrowego budynku, w środku rzeźba głowy Batorego na prostopadłościennym cokole

Pocztówka na pamiątkę XX-lecia I Państwowego Liceum i Gimnazjum im. Stefana Batorego w Warszawie, 20 XI 1938 – dziedziniec z popiersiem patrona szkoły, Muzeum Szkolne Liceum Batorego


Kilkudziesięciu chłopców w mundurkach szkolnych i harcerskich na schodach z renesansową balustradą

Wycieczka szkolna do Krakowa po śmierci Józefa Piłsudskiego, 1935, Muzeum Szkolne Liceum Batorego


Popiersia dwóch chłopców około 17 lat, oglądających przedmiot w prawej dłoni stojącego z prawej

Tadeusz Zawadzki (z lewej) z kolegą, na ramieniu tarcza szkolna z numerem 1, Muzeum Szkolne Liceum
Batorego


3 chłopców, idących ulicą w mundurkach szkolnych. Dwaj z lewej około 12 lat, trzeci wyższy i starszy

Krzysztof (w środku) z kolegami szkolnymi, Warszawa, ulica Piusa XI (dziś Piękna), ok. 1933


Popiersie ¾ w prawo chłopca około 12 lat, u góry fragment czerwonego okrągłego stempla z orłem

Fotografia legitymacyjna Krzysztofa ze stemplem Państwowego Gimnazjum im. Stefana Batorego w Warszawie, Warszawa
ok. 1933, fot. Jadwiga Kępińska


Chłopiec około 12 lat w mundurku szkolnym, stoi w parku z karabinkiem w prawej i kepi w lewej ręce

W mundurku Gimnazjum Batorego, po lekcjach przysposobienia wojskowego, Warszawa ok. 1933


W opinii świadków – szkolnych kolegów Krzysztofa – przyszły poeta nie należał do wybitnych uczniów, co potwierdzają oceny na zachowanym świadectwie ukończenia gimnazjum w 1937 r. Nauki nie lekceważył, o czym świadczą starannie prowadzone zeszyty szkolne, które przesyłał później do Lwowa Zuzi Progulskiej jako pomoc w nauce, a zwłaszcza zeszyt do historii z roku szkolnego 1933/34, z ilustracjami do wykładów – rysunkami Krzysia.


Staranne dziecinne pismo granatowym atramentem na gładkim papierze

Kartka z zeszytu do języka polskiego, z notatką z 3 X 1936, Biblioteka Uniwersytetu Łódzkiego


Odręczny tekst w punktach i rysunek: rycerz na brzegu i statek z dziobem w kształcie końskiej głowy

Kartka z zeszytu do historii, rok szkolny 1933/1934, Biblioteka Uniwersytetu Łódzkiego


4 ośnieżone drzewka wśród zasp, z resztkami zwiędłych liści na gałęziach. W tle sine niebo

Zima, rysunek 12-letniego Krzysztofa, 1933, Biblioteka Narodowa, Polona

Rysunku w gimnazjum Batorego uczyli malarze: Marian Jaeschke i Jan Gwalbert Olszewski, który zawsze stawiał Krzysztofowi dobre stopnie: „W tym chłopcu coś drzemie, ma śmiałą linię i subtelne poczucie koloru, ale kpi sobie z perspektywy”. Z tego okresu pochodzi urzekająca Zima, namalowana w wieku 12 lat. Wraz z przyjacielem, Ryszardem Bychowskim, wykonywał makiety map geograficznych, nadawał fantastyczne nazwy górom, dolinom i morzom, prowadził ilustrowany przez siebie dziennik lektury. Zbliżenie z Bychowskim, przyjacielem Konstantego Aleksandra Jeleńskiego (ucznia Batorego w latach 1933–36) nastąpiło po słynnej klasowej bójce w obronie kolegi, szykanowanego na fali antysemickich ekscesów, które nie ominęły szkoły; z publikowanych źródeł nie wynika jednak forsowany często obraz „antysemickiej nagonki” w Batorym.

W końcu lat trzydziestych popularna była wśród młodzieży batorackiej uczniowska piosenka, której współautorem mógł być Krzysztof, mający kłopoty z matematyką:

                    Już się lekcja rachunków zaczyna
                    Straszek w klasy tej wstąpił już próg.
                    Od Adama i Ewy zaczyna,
                    Za rachunek pokarał ich Bóg!
                               Rachować!
                               Drze się Straszek przez nos,
                               Już Baczyński ma głos!
                    

„Straszek” to profesor matematyki, który – jak wspominali uczniowie – w chwilach zniecierpliwienia wymyślał im od… humanistów.


Chłopcy w szkolnych strojach pozują w 2 rzędach: kilku siedzi na przedzie, reszta stoi za nimi

„Batoracy”, czwarty od lewej Jan Rodowicz, 1937, Muzeum Szkolne Liceum Batorego


Wśród drzew bez liści rysują chłopcy pod kierunkiem mężczyzny w palcie. W tle ceglane ogrodzenie

Lekcja rysunku w ogrodzie szkolnym, zajęcia prowadzi Jan Gwalbert Olszewski, Muzeum Szkolne Liceum Batorego


Kobieta w sukni w paski i chłopak w pumpach i kaszkiecie idą przed tłumem ludzi, w tle kamienice

Konstanty Aleksander Jeleński z matką, Warszawa ok. 1937–1938


Dwaj mężczyźni, zaglądający razem do notesu. Za nimi tyłem chłopcy, patrzący na most w tle

Szkolna wycieczka Wisłą do Gdańska. Z lewej dyrektor „Batorego”, Wiktor Ambroziewicz, 1935 (?)


Chłopcy na statku. Na pierwszym planie siedzi pięciu, reszta macha czapkami do ludzi na brzegu

Uczestnicy rejsu do Gdańska. Pierwszy z prawej Jan Wuttke, 1935 (?)

W zachowanych i publikowanych wspomnieniach kolegów szkolnych Baczyńskiego, obrazki z życia szkoły i portrety pedagogów nie wydają się być bardzo odległe od komicznych sytuacji i przerysowanych, karykaturalnych postaci w groteskowym obrazie szkoły, jaki poeta stworzył – prawdopodobnie nie bez wpływu Ferdydurke Witolda Gombrowicza – w opowiadaniu czy też małej powieści bez tytułu (tekst niedokończony), tytułowanej od pierwszych słów tekstu Gimnazjum imienia Boobalka I. Bliski szkolny kolega Krzysztofa, Andrzej Józef Kamiński, wspominał jego ogromne poczucie humoru i satyryczny temperament (był redaktorem działu satyrycznego klasowego pisemka), wyczucie dowcipu sytuacyjnego i upodobanie do „kawałów”. Baczyński fantastycznie naśladował profesorów, często bezbronnych wobec „rozwydrzonej zgrai dryblasów”, jak wspominany przez A. J. Kamińskiego młody fizyk: „Mawiało się o nim, iż zrobił się taki zuchwały, że kiedy uczniowie przewrócą go na korytarzu, nawet nie powie »przepraszam«. Oddaje to doskonale jeśli nie fakty, to postać”. Jakby wprost wyjęta z przestrzeni Gimnazjum Boobalka:

„[…] aby ocenić w pełni znaczenie świetnego gimnazjum im. Boobalka I, trzeba było przeboleć i przecierpieć w nim wiele lat. Czy to jako nominalny prześladowca, czy jako nominalny prześladowany. Powiadam: nominalny, gdyż w istocie wszyscy cierpieli w nim i pełni upartego patriotyzmu gimnazjalnego, wszyscy, powiadam, przeżywali wiele i tragicznie. Był to swego rodzaju młyn, który przez jakieś błędy popełnione przez architekta, kręcił się z tymi błędami i już wszyscy wciągnięci w ten dziwny tryb przetwarzania nie mogą go sobie wyobrazić inaczej”.

Wątek szkoły, motyw karykaturalnej postaci nauczyciela często występuje w prozie Baczyńskiego: w opowiadaniu z czasu okupacji pt. Parasol Elizabor Emke to „przemiły idiota”, traktowany tak przez „wszystkich uwięzionych w gimnazjum wychowawców i wychowanków”; podobną figurą jest pan Pinzel, nauczyciel geografii, bohater „fantastycznej powieści” Cudowne przygody pana Pinzla rudego. Szkoła była dla Baczyńskiego złem koniecznym, trudno było mu zaakceptować jej rygory; komiczny talent i nieposkromiona wyobraźnia poety znalazły ujście w artystycznie przetworzonym świecie jako wyraz obrony niezależności. Jednocześnie, owe groteskowe żarty nie przeczą przecież prawdzie, choć wypowiedzianej w Boobalku ironicznie: „Gimnazjum rzeczywiście świeciło przykładem, i w ogóle świeciło. Toż to chłopcy z najlepszych rodzin”.


Uczniowie na brzegu ocembrowanego stawu, z tabliczkami z nazwami gatunków, strojący głupie miny

„Lekcja” przyrody w ogrodzie szkolnym, 1927, Muzeum Szkolne Liceum Batorego


5 chłopców z blokami rysunkowymi. Jeden na szczycie stromych schodów, reszta okrakiem na parapecie

„Lekcja” rysunku na szkolnym strychu, Muzeum Szkolne Liceum Batorego


Grupa chłopców przy sztucznej szubienicy z kolegą udającym wisielca. Czterej z prawej ze szpadami

Koło szermiercze, 1930, Muzeum Szkolne Liceum Batorego


Dwaj roześmiani chłopcy za barykadą ze szkolnych ławek, chłopak z lewej rzuca jakimś przedmiotem

„Toż to chłopcy z najlepszych rodzin…”, Muzeum Szkolne Liceum Batorego


na gładkim papierze tekst czarnym atramentem, ze skreśleniami i poprawkami

Opowiadanie bez tytułu, inc. Gimnazjum im. Boobalka I, pierwsza karta rękopisu, Biblioteka Narodowa, Polona


Roześmiany chłopak około 17 lat, stojący na poręczy schodów ze szkolną teczką nad lewym ramieniem

Jan Wojciech Karaś z klasy „Rudego”, „Alka” i „Zośki”, maturzysta z 1939, zginął w Auschwitz w 1942 r.,
ok. 1938, Muzeum Szkolne Liceum Batorego


Kolegami Krzysztofa – szkolnymi, pozaszkolnymi – byli chłopcy z rocznika około 1920, urodzeni w ojczyźnie obdarzonej własną państwowością, wychowywani w środowisku elity intelektualnej o patriotycznym rodowodzie. Krzysztof – syn legionisty i znakomitego publicysty. Ryszard Bychowski – syn wybitnego psychoanalityka i historyka literatury. Starsi koledzy, synowie Juliusza Kadena-Bandrowskiego, żołnierze Armii Krajowej, zginą – Andrzej na placu Napoleona w walce ulicznej z esesmanami, Paweł w Powstaniu Warszawskim. Żołnierze Szarych Szeregów: Jan Wuttke, w konspiracji „Czarny Jaś”, i jego młodszy brat Tadeusz, „Mały Tadzio”, z którym Krzysztof będzie uczestniczył w akcji dywersyjnej w 1944 r. – synowie geografa Gustawa Wuttkego – obaj zginą w Powstaniu. Jan Bytnar „Rudy”, syn legionisty i nauczyciela, razem z ojcem trafił w marcu 1943 na Pawiak, zakatowany, uwolniony w akcji pod Arsenałem 26 marca 1943, zmarł kilka dni później. Tego samego dnia, 30 marca, zmarł jego przyjaciel, ranny pod Arsenałem „Alek”, Maciej Aleksy Dawidowski; jego rodzice byli inżynierami, ojciec został zamordowany już we wrześniu 1939 w grupie polskiej inteligencji w ogrodach sejmowych. Tadeusz Zawadzki „Zośka”, syn rektora Politechniki Warszawskiej, organizatora tajnego nauczania, poległ w ataku na strażnicę niemiecką w Sieczychach koło Wyszkowa 20 sierpnia 1943 roku.

Z klasy Krzysztofa wojny nie przeżyło jeszcze pięciu jego kolegów, z równoległej, do której uczęszczali „Rudy”, „Alek” i „Zośka”, poległo aż jedenastu. Wojnę przeżył Jan Rodowicz „Anoda” (matura 1941), syn inżyniera i profesora Politechniki Warszawskiej, podobnie jak legendarni koledzy – członek Grup Szturmowych Szarych Szeregów, porucznik Armii Krajowej, powstaniec warszawski – aresztowany w wigilię 1948 roku przez Urząd Bezpieczeństwa i dokładnie dwa tygodnie później zamordowany w siedzibie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przy ulicy Koszykowej. Ich nauczyciel historii, Józef Targowski, legionista, uczestnik wojny z bolszewikami w 1920 r., żołnierz AK, twórca jednego z pierwszych kompletów tajnego nauczania, zginął w sierpniu 1944.


Kilkunastu chłopców około 17 lat, siedzących na schodach i stojących przed nimi

Klasa „Zośki” (5. od lewej), 1938, Muzeum Szkolne Liceum Batorego


Grupa studentów w auli, na pierwszym planie profilem w lewo blondyn z rozwichrzoną czupryną

Jan Bytnar „Rudy” podczas tajnych kursów w Państwowej Wyższej Szkole Budowy Maszyn i Elektrotechniki, 1941–1942, Muzeum Szkolne Liceum Batorego


Trzej chłopcy około 17 lat, siedzący pod ścianą z desek, dwaj widoczni do pasa, środkowy do ramion

Od lewej: Jerzy Masiukiewicz, Jacek Tabędzki, Alek Dawidowski, 1938, Muzeum Szkolne Liceum Batorego


Świadomość głębokiego związku z tragicznym, ofiarnym pokoleniem, jest sensem poezji Krzysztofa Baczyńskiego. O nim myślał, pisząc zimą 1941 roku w wierszu Pokolenie:
                          Do palców przymarzły struny
                          z cienkiego krzyku roślin.
                          Tak się dorasta do trumny,
                          jakeśmy w czasie dorośli
            


Trzej koledzy około 17 lat oglądają na ulicy zdjęcia z negatywu, trzymanego przez chłopca w środku

Maturzyści z 1939 r., od lewej: Leszek Kwiatuszyński, Stefan Hołówko, Zbigniew Iskrzyński, Muzeum Szkolne Liceum Batorego


Młodzieniec w kaszkiecie z emblematem szkoły, stojący na ulicy z rękami w kieszeniach płaszcza

Krzysztof Kamil Baczyński jako uczeń II klasy Liceum Batorego, Warszawa 1938–1939


Na fotografii, uwieczniającej tradycyjny wyjazd maturzystów do Częstochowy, na Jasną Górę, w maju 1939 roku, uczniowie i nauczyciele stoją w dużej, zwartej grupie. Fotografia jest bardzo niewyraźna, trudno rozpoznać ich twarze, pogodne, uśmiechnięte, skupione. We wrześniu 1939 roku „runął świat pojęć wykuwanych w jasnych klasach szkoły Batorego” – pisał w Genealogii ocalonych Lesław Bartelski, jeden z nich, kolega Krzysztofa.


Kilkudziesięciu uczniów i nauczycieli, stojących w kilku rzędach na schodach przed wielkim gmachem

Klasy maturalne z „Batorego” podczas pielgrzymki na Jasną Górę w maju 1939, Krzysztof Baczyński stoi w najwyższym rzędzie (4. z lewej, w czapce), Muzeum Szkolne Liceum Batorego

Pusty korytarz pod sklepieniem łukowym, ze schodkami prowadzącymi na półpiętro

Szkolny korytarz, Muzeum Szkolne Liceum Batorego


Ze wspomnień kolegów Krzysztofa Baczyńskiego z Liceum im. Stefana Batorego w Warszawie: Kazimierza Sułowskiego i Jerzego Sergiusza Adamczewskiego (absolwenci 1939); jubileusz 70-lecia Szkoły, 1988 r., Muzeum Szkolne Liceum Batorego

TOP
Skip to content